piątek, 23 grudnia 2016

Kim jest Bóg?

Nie poznacie tutaj prawdy i odpowiedzi na stawiane pytanie, a jedynie więcej pytań i co najwyżej szerszy kontekst, który zmotywuje do kontemplacji tematu. Każdy sam tworzy prawdę i jedyne co mogę napisać to mój punkt obserwacji tego tematu. Po prostu moje myśli na ten temat i próba zrozumienia rzeczywistości w której żyję. Możliwe, że nie doświadczyłem tego co inni i stąd we mnie takie szczere wątpliwości oraz zdrowy sceptycyzm. Natomiast nie zamykam się w tej dziedzinie i uważam, że zakres możliwości wykracza poza moje ramy poznawcze.

Ludzie zwykli dużo mówić o Bogu/bogu (jak kto woli) i właściwie każdy ma tam jakiś swój obraz w głowie tego czym ta istota/siła/świadomość jest. Część decyduje się na wiarę w to co opisano w księgach takich jak biblia/koran/talmud, inni mają swoje przemyślenia w oparciu o to tworząc odłamy, kolejni odrzucają całkowicie biorąc to za bajki, potem jest mowa o wszechistnieniu przenikającym wszystko z kultur wschodnich, ludy pierwotne zwracające się ku naturze i tak dalej. Słowem jest tego bardzo dużo. Do tego dochodzą osobiste doświadczenia i przekonania, więc niewiele bym skłamał stwierdzając, że jest ~7,4 mld wyobrażeń Boga. Daje mi to wiele do myślenia, że każdy z nas też tworzy swoje odniesienie do świata też w oparciu o te relacje, które formowały mu obraz tego bytu. Czy można by w takim wypadku stwierdzić, że Boga nie ma i jest to tylko wymyślona przez umysł człowieka istota, bo nie jesteśmy wstanie pojąć dlaczego istniejemy? Pewnie i by można, ale to również kwestia indywidualna, gdzie pisałem o tych odrzucających całkowicie i biorących to za bajki. Ateizm to też forma wiary, która jest tak samo prawdziwa jak i inne wiary. Chodzi o kwestie indywidualne, które tworzą nasz światopogląd. Nawet nauka często cechuje się z wiarą w zbiory praw odkrytych przez naukowców. Tylko dalej nie wiadomo skąd one się biorą i czy wszędzie we Wszechświecie jest to takie samo. Osobiście uważam naukę za najnowsze narzędzie poznawcze człowieka, których wcześniej było wiele w naszej historii. Taka wiertarka nowoczesna wielofunkcyjna, ale do wbijania gwoździ i tak lepiej użyć młotka, czyli starego narzędzia. Dlatego to jedno z narzędzi, a nie jedyne i ostateczne. Warto dlatego mieszać to wszystko, bo całość naszego poznania formuje nasze pojmowanie rzeczywistości i w tym obraz Boga. Więc czym ON jest?

Poznając historię ludzkości mamy pewien obraz w jaki sposób nasz gatunek się zmieniał i z dopasowywania się do środowiska zaczął stopniowo dopasowywać je pod siebie. Nie inaczej było z religiami, które też zmieniały się. Podobno najstarszą wiarą człowieka jest animizm datowany na 100.000 lat p.n.e. i skupiała ona się na środowisku. Wierzono, że rośliny, przedmioty i zwierzęta mają duszę. Wywodzi się z tego też szamanizm, gdzie rdzeni mieszkańcy Ameryki kontaktowali się z duchem lasu w celu przewodnictwa w życiu codziennym oraz w związku z leczeniem. Co ciekawe te wiary istnieją do dzisiaj i mają się całkiem dobrze. Ważnym elementem było wchodzenie w stany mistyczne po wypiciu substancji enteogennych z roślin np. ayahuasca, san pedro, peyote i grzyby. Te substancje zmieniają percepcję i wprowadzają w inny stan świadomości wchodząc w świat, który się różni od tego co zastajemy tutaj na co dzień. Ludzie zażywający te substancje mówią o różnych doświadczeniach, które są bardzo indywidualne i zależne od doświadczeń człowieka. Można to nazwać wędrówką wgłąb siebie, do podświadomości, gdzie są rzeczy z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Do tego jest inne odczuwanie i zmysły przybierają na większej sile przez co dosłownie można poczuć wszystko. Osobiście uważam, że te substancje pomagają uwolnić umysł i oderwać się od tego czym wydaje nam się, że jesteśmy. Każdy ma swoje wyobrażenia na temat tego kim jest oraz kim są inni, ale jest to bardzo ograniczone przez nasze przekonania w których okopaliśmy się.
No i teraz te wizje i to wszystko czego ludzie doświadczali miało wpływ na rozwój człowieka. Jest nawet całkiem ciekawa teoria od Terence McKenna - The Stoned Ape. W skrócie jest to propozycja, że na rozwój człowieka miały wpływ rośliny psychoaktywne. Co się doskonale pokrywa z rozwojem wiary człowieka w który bezpośredni wpływ miały w/w substancje. Warto dodać, że m.in. ayahuasca zawiera w sobie dmt, która podobno jest wydzielana przez ludzki umysł po przez szyszynkę, gruczoł w mózgu. Miałoby to się dziać podczas snu, śmierci, medytacji i innych stanów, które nam się przytrafiają lub sami świadomie wytwarzamy. Nie wiem na ile ta informacja jest prawdziwa, bo głównie Rick Strassman o tym pisał, ale znalazłem na stronach uniwersyteckich, że szczury wytwarzają DMT, więc ma ta teoria dla mnie sens. Być może to tylko wiara w to, albo same przekonanie, więc proszę nie tworzyć też wokół tego własnej opinii i najlepiej samemu temat zbadać.

Teraz człowiek stopniowo więcej o sobie i świecie wiedział. Coraz więcej tworzył, układając sobie świat i swój światopogląd. Z czasem następne religie zmieniały się i zaczęto personifikować przyrodę i religie się zmieniały. Taki Mojżesz przecież też mógł wejść w stan mistyczny czy to pod wpływem substancji psychoaktywnych czy w wyniku czegoś innego, a wtedy spotkał się z całym sobą. Ze wszystkim czym jest i wszystkim co go stworzyło, czyli Bogiem. To raczej luźna spekulacja, bo równie dobrze ta postać mogła nigdy nie istnieć, a sama biblia jest zbiorem metafor i różnych opisów odnoszących się do życia. Tyle, że to było zrozumienie tamtych ludzi z konkretnego okresu czasu. Nie dysponowali taką wiedzą jaką my dzisiaj mamy. Słowa, które są tam spisane można odnieść z sukcesem do tego co dzisiaj już wiemy. Dzisiaj człowiek ma bardzo dużą kontrolę i rozwija się w zastraszającym tempie, którego już nie da się powstrzymać. Problem w tym, że gdzieś zatraciliśmy się w tej materii i tutaj chciałbym wykazać swoją teorię w tym temacie. Mianowicie tak jak i stopniowo zaczęliśmy uczłowieczać nasze pojęcie Boga tak samo oddalaliśmy się od natury, która stoi w bezpośredniej drodze do naszego istnienia. Wiara różnych rdzennych plemion i naszych przodków była ukierunkowana na tym, że człowiek jest częścią tego świata i stanowi taki sam element krajobrazu jak wszystko co nas otacza. Z czasem zaczęliśmy zatracać to i kreując siebie na ukoronowanie stworzenia przez co nasze pojęcie Boga było bardzo ludzkie. Ludzie z czasów Mojżesza stworzyli sobie taki obraz jaki do nich pasował z czasem się to zmieniało, a tych wyobrażeń dzisiaj jest miliardy, bo miliardy umysłów to rozpatrywało. Dzisiaj żyją w Peru szamani, którzy dalej się kontaktują się z matką Ziemią i przetrwali czas. Jest znaczy wzrost zainteresowania od naszej cywilizacji tematem, bo czujemy pustkę w tej gonitwie do przodu. Osobiście wierzę w kompromis pomiędzy technologiami, a tą bliskością z naturą.

Także kim ten cały Bóg jest? Moim zdaniem - WSZYSTKIM. Dosłownie wszystko to co poznajemy i co stanowi poprzez to część nas. Od warunków tworzących możliwość zaistnienia naszego gatunku, poprzez każde doświadczenie jakie mamy i skończywszy na wszystkim co poznajemy. To kim dzisiaj jesteśmy to rezultat tego co poznaliśmy żyjąc tutaj. Ten świat, który poznajemy to on nas stworzył i pod ogólnym pojęciem tego widzę określenie Boga. Czym z kolej jest szatan?
"Szatan to myśl, że Boga można ograniczyć, zaklasyfikować, wydzielić, dokonując frakcjonowanej destylacji, tak aby został tym, i tylko tym, co potrafimy zaakceptować i przed czym się już bronić nie będziemy." - Stanisław Lem Podróż dwudziesta pierwsza
No i co tu wiele dodawać? Dla mnie sprawa jest oczywista i przejrzysta, że JA wyłoniło się z tego świata i to wszystko co doświadczam. Nawet pomieszczenie w którym się teraz znajduję i piszę ten tekst. Jeżeli macie co do tego wątpliwość to spróbujcie sobie wyobrazić, że w momencie narodzin umieszczeni jesteście w pustym pomieszczeniu bez niczego. Czym byście dzisiaj byli?

Dalej istnieje coś co tworzy to wszystko, ale gdzieś to się miesza z nami samymi i wszystkim co jest. Możliwe, że to ciągłe poznawanie siebie to proces, który miał początek u tej pierwotnej świadomości, która chciała zbadać siebie. Ciężko tutaj jednoznacznie się do tematu odnieść, ale wszelkie kreacje umysłu i to co człowiek tworzył to narzędzia pomocnicze. Poznając nazwę jakiegoś gatunku zwierzęcia to nic o nim nie wiemy, bo nie znamy tego co się kryje za tym ciągiem słów nadanych przez człowieka. Natomiast wpisujemy nazwę i coś już można uzyskać, ale to tylko opis, który nie da nam konkretnego doświadczenia. Dlatego takie czytanie o Bogu jest czymś podobnym i trzeba go osobiście poznać. Ja tam ufam temu co mnie stworzyło i chcę się cieszyć daną mi możliwością.

Co do tematu śmierci to w najgorszym wypadku wracamy do tego z czego powstaliśmy. Ciało wchłania w Ziemię i bierze proces w dalszej kreacji życia, która w oparciu o to co było wyłania nowe. Tak wygląda rozwój ludzi, że my jesteśmy rezultatami dokonań ludzi i wszystkiego co na nich i nas wpływa. W tym lepszym ze scenariuszy zakładam, że skoro świadomość wyłoniła się, aby móc poznawać ten świat to będzie już istnieć i to dopiero początek przygody np. podczas psychodelicznych stanów czas przestaje istnieć i jesteśmy w umyśle swoim badając jego zakamarki nieograniczenie. Też te tematy reinkarnacji są kuszące, ale mnie jakoś bardziej skłania ku temu, że wszyscy są jednoczesną inkarnacją tego samego źródła. Też ważne elementy to natura, planeta Ziemia i cały kosmiczny porządek, który uczynił nam warunki do zaistnienia. Czym te obiekty są i czy my jesteśmy przejawem ich "rozterek", bo w sumie to poznajemy planety i dowiadujemy się więcej o nich i o sobie. Także źródłem wszystkiego może jest poznawanie ciągłe siebie. W religii chyba Indyjskiej, to co zapoczątkowało ten świat to zadane pytanie przez świadomość pierwotną pytania " KIM JESTEM?". Może kosmos będący fizyczną manifestacją naszego umysłu i nieskończonych możliwości? Temat rzeka, który zaczął się prawdopodobnie na początku istnienia o ile o takowym możemy pisać. Wesołych świat i szczęśliwego nowego roku :P.


"...but we have this hostility to the external world, because of the superstition, the myth, the absolutely unfounded theory that you yourself exists only inside your skin, now i want to propose an other idea all together... You're not something that is the result of the Big Bang, on the end of the process, You are still the Process ! You are the Big Bang, the original force of the universe coming on as who ever you are ... see, when I meet you, I see not just what you define yourself as : "mr so and so and mrs so and so" (etc...), I see everyone of you as the primordial energy of the Universe coming on at me in this particular way ... and I know I am that too..."
- Alan Watts