wtorek, 3 października 2017

Plemiona "dzikich" i ich substancje znane nam jako narkotyki


Człowiek cywilizowany często ma dość lekceważący stosunek wobec swoich współmieszkańców planety Ziemia. Czy to się tyczy zwierząt czy dzikich ludzi, żyjących w odosobnieniu. Dzieje się tak z powodu naszej znaczącej przewagi w rozwoju oraz wiedzy. Co do rozwoju to zdecydowanie jest prawdą, ale czy we wiedzy mamy w każdej dziedzinie przewagę? Śmiem wątpić i wręcz jestem skłonny napisać, że w aspektach, których człowiek cywilizowany jest ułomny, tam człowiek dziki jest mistrzem. Odkąd Europa zaczęła ekspansję na cały świat to zaczęto odkrywać inne cywilizacje, które żyły na innych warunkach od tych, które nasi przodkowie praktykowali oraz do dzisiaj jako ich wychowankowie zmierzamy podobną drogą. Główna różnica człowieka cywilizowanego względem dzikiego jest to, że my skupiamy się głównie na sobie jako ludziach. Wszystko wokół nas jest zaprojektowane tak, aby nam służyć oraz to my jesteśmy na szczycie piramidy, całej znanej nam kreacji. To pozwala nam w pełni wykorzystywać planetę i istoty ją zamieszkującą do własnych celów. To też znacząco przyczynia się do rozwoju i daje nam ogromne korzyści. Podobne wzorce zachowawcze przenosimy na relacje między-ludzkie i też mamy ustanowione konkretne archetypy podziału ról. Dzisiaj to pieniądz głównie decyduje co można, a co nie i taki świat przyszło nam poznawać jako dzieci. W tym świecie wychowaliśmy się i próbowaliśmy się do niego dostosować. Jest to świat kreowany przez ludzi przez tysiace lat, aż do dnia dzisiejszego. Wszystkie te zasady, wiary i podziały są kolektywną myślą przekształconą w cywilizację współczesnego człowieka. Chciałbym trochę poruszyć temat religii, bo jest on bardzo istotny i wpływowy na rozwój człowieka. Wiara ludzi ewoluowała wraz z nami samymi. Każdy okres cechował się swoim zrozumieniem świata, które wpływało na to jak dalej dana kultura i cała cywilizacja się rozwijała. Warto nadmienić, że był okres w życiu naszego wspólnego przodka, gdzie uproszczając, rozeszła się filozofia i zrozumienie. Początkowo ludzie sądzili, że środowisko w którym żyli ich stworzyło i na ich przekonanie wpływała obserwacja przyrody. Wiedzieliśmy jak życie wokół nas rośnie oraz umiera. Dzisiaj nawet naukowo już mamy tą pewność, że tak jest z całą pewnością. Też była wiara w ducha, który jest we wszystkim od przedmiotów nieożywionych, przyrodę, zwierzęta i ludzi. No i część ludzi podążała tym kierunkiem, żyjąc nawet do dzisiaj o czym napiszę później. Drugim kierunkiem było personifikowanie zjawisk przyrody. Zaczęto postrzegać, że jakieś siły stoją za tym, że są pierony i zaczęto temu nadawać ludzką postać. Mieliśmy w różnych cywilizacjach wiele postaci boskich, gdzie każdy odpowiadł za coś. W starożytnej Grecji Zeus, którego przemianowano na Jowisza w Rzymie. U Słowian był Perun i też był powiązany z pierunami. Dzisiaj wiemy trochę więcej o przyrodzie i nie nazywamy tego jak nasi przodkowie. Później skupiono się na jednym Bogu, który był tym najwyżej, ale również wyobrażano go sobie jako postać ludzką. No i zmierzam do tego, że w naszej kulturze człowiek wyniósł siebie ponad wszystko. W końcu w większości religii to człowiek stanowi dziecię Boże lub sługę Boga, a reszta jest darem, który otrzymał. Nie wiem na ile jest to wiarygodna grafika, ale widać, że sporo pracy w nią włożono:
https://www.facebook.com/HumanOdyssey/

Tutaj link bezpośrednio - The Evolutionary Tree of Religion (V 2.1) Wszystkie religie wywodzą się od Animizmu, który przetrwał do dzisiaj wraz z bardzo podobnym Szamanizmem o, których wspominałem powyżej pisząc o wierze w to, że środowisko nas stworzyło. W tych religiach/wiarach/stylach życia jest ogromne połączenie z przyrodą jakie tworzy również reszta świata zwierząt, a nawet może i większa. Jest bardzo ogromny nacisk na szacunek wobec planety, roślin i innych istot. Przechodzi się ceremonie na których są spożywane rośliny, będące dla nich świętościami. Temat poruszę jeszcze szerzej, ale głównym powodem spożywania tych świętych roślin jest kontakt z przyrodą, kontakt z planetą i duchami świata niematerialnego. W Amazonii dzisiaj żyją nieliczne plemiona, które unikają kontaktu z naszą cywilizacją. Dzieje się tak, bo widzą co ten kontakt uczynił z ich sąsiadami, których już nie ma lub stracili kontakt z przyrodą. Zmuszano ich do zbierania kauczuku oraz nawracano przez misjonarzy, którzy wmawiali dzieciom, że ich język jest mową diabła. Całą kulturę skutecznie niszczono i przetrwali tylko nieliczni. Dzisiaj jedynymi, którzy są dopuszczani do tej garstki naprawdę dzikich plemion to te, które zrezygnowały z częściowej separacji od naszej cywilizacji. Oni trafili na tą lepszą część społeczeństwa naszej cywilizacji. Na ludzi, którzy chcą ich zrozumieć oraz szanują, a nie chcą tylko wykorzystać, by się wzbogacić ich kosztem. Takie plemiona są na całym świecie, ale mi trochę bardziej znane są te z Ameryki Południowej, więc na nich się skupię. Ci ludzie całkowicie dzicy jak i tacy co są z nami w komunikacji, dysponują ogromną wiedzą odnośnie przyrody występującej w Amazonii. Zresztą XV wiek przywiódł do Europy masę nowych roślin i różnych substancji w tym np. niezwykle popularny do dzisiaj tytoń. Słynne fajki pokojów Indian (rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej), mapacho palone jak papieros, rapee/
rapé, które jak tabaka jest wciągane do nasa (właściwie to wdmuchiwane). Można też się spotkać z brakiem wielu chorób cywilizacyjnych wśród tych plemion i coraz częstszą opinią, że to stres, nasz tryb życia powoduje choroby. Osobiście wierzę w to, że choroby są bardzo zależne od naszego nastawienia i myśli o czym mówi skuteczność działania placebo czy nawet nocebo. Polecam materiał odnośnie tego tematu:

No i mamy w końcu te niesławne narkotyki, które sobie "ćpają" tam w plemionach. Rośliny psychoaktywne są bardzo ważną częścią tych plemion oraz praktycznie każdej cywilizacji, która stąpała po tej planecie. Osobiście bardzo lubię je nazywać enteogeny, bo poza roślinami też wpisuje się w to cały zakres substancji wywołujący... Właśnie, co tak właściwie się dzieje? Następuje zmiana postrzegania. Substancje te wpływają na to co my odbieramy i widzimy rzeczy, których normalnie nie widzimy. Rozumiemy i postrzegamy różne sytuacje czy nasze życie w inny sposób. Spojrzenie na życie z innej perspektywy pozwala na zrozumienie wielu rzeczy. Wiele z tych substancji zapewnia wgląd wręcz do podświadomości i rozpoznanie swoich dawnych traum. Dzisiaj jest niezwykła popularyzacja neo-szamanizmu w Europie i innych rejonach człowieka cywilizowanego. Po co? Polecam obejrzeć m.in. ten dokument:

Od dłuższego czasu enteogeny są bardzo demonizowane w naszym społeczeństwie, ale z ciekawością badane przez naukę. Z kolei inne narkotyki takie jak nikotyna czy alkohol są powszechnie akceptowalne i uznane jako niewinne używki, gdy statystyki zdają się mówić co innego. Na szczęście ulega to trochę zmianom i taka marihuana (cannabis, konopia indyjska) jest coraz bardziej powszechna oraz co ważniejsze, stosowana w celach medyczny i terapeutycznych. No, ale to jest dopiero wierzchołek góry lodowej. Potężna medycyna jest w przyrodzi i nasi bracia z "dzikich" plemion wiedzą to od zawsze. A co jeśli?

Nauka oraz osobiste doświadczenia wielu osób pokazuje, że może nie o "ćpanie" tu chodzi, a o uzdrowienie ciała i ducha. Trzeba pamiętać, że te rośliny rosną na tej samej planecie co my sami i wszystko zdaje się mieć ze sobą ścisły związek. Z całą pewnością enteogeny wpływały na rozwój człowieka na tej planecie. Cywilizacje takie jak Egipt, starożytna Grecja, Majowie, Aztekowie, mieli swoje rytuały, ceremonie, a w nich często były obecne rośliny psychoaktywne zawierające substancje. Zwłaszcza, że wiele substancji jest w nas samych. Polecam:
Uważam, że zbliżają się czasy w których przechowywana wiedza przez naszych współmieszkańców tej planety, dotrze i do nas. Z pewnością odmieni to ludzkość jaką znamy i popchnie nas w interesującym kierunku, gdzie nowoczesne i rozwinięte, spotka się z pierwotnym i rdzennym, które jest podstawą. Ludzie w naszej kulturze często zabiegani są zagubieni i cierpią na wiele dolegliwości. Medycyna próbuje to łatać i robi się w laboratorium co można. To pcha nas też do przodu i dowiadujemy się więcej, ale nie umiejszałbym temu co można spotkać w Amazońskiej dżungli. Warto temu się przyjrzeć jako ludzie, którzy chcą dowiedzieć się więcej o sobie. Co tutaj właściwie robimy i po co żyjemy? Trzymamy w sobie wiele lęków i traum, które od pokoleń są powtarzane w całym cyklu życia oraz nie wiadomo, gdzie, ani po co zmierzamy. Ja wierzę, że tutaj kryją się odpowiedzi i nasi bracia z dziczy wiedzą bardzo wiele.

Wbrew wszelkim przekonaniom oni nie są głupsi. Po prostu są wyspecjalizowani w innych dziedzinach, podobnie jak nasz wspólny przodek:
Myślę, że na tym zakończę. Sam nie jestem ekspertem w żadnej z tych dziedzin, które tutaj poruszam. Dzielę się tylko tym co sam odnalazłem oraz swoimi przemyśleniami. Mam nadzieję, że da to ludziom do myślenia i zanim będą nazywać "dzikich" ludzi prymitywnymi to spojrzą na to inaczej.

wtorek, 26 września 2017

Czy żyjemy w symulacji?

Dnia dzisiejszego stwierdziłem, że raczej nie żyjemy we symulacji. Wydaje mi się, że za samą hipotezą stoi pareidolia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pareidolia
Czyli dopatrywanie się znanego schematów w przypadkowych sytuacjach. Człowiek dopiero w końcówce XX wieku zaczął reprodukować życie do wersji cyfrowej na ekran monitoru. Tworzył symulacje coraz to bardziej złożone, ale bardzo silnie imitujące to co poznał wokół siebie w tej rzeczywistości. Co zresztą tyczy się chyba każdego wynalazku człowieka, który bazuje na czymś i przeształca się w swoją odświeżoną kreację np. obserwacja ptaków przemieniona w maszyny do latania. No i to wszystko sukcesywnie jest wprowadzane m.in. do gier komputerowych, ale same siebie z niczego nie powstają. Wygląd lokacji czy postaci, zawsze ma swoje źródło inspiracji w naturze, która istnieje wokół nas oraz dorobku kulturowym człowieka, który stopniowo powstał od zera. Stroje ludzi plemiennych inspirowane zwierzętami, imitujące upierzenie i pomalowane twarze. No i do dnia dzisiejszego poznanie tego świata jest ogromne i to możemy przenieść do symulacji. Zmieniać szczegóły i bawić się tymi naszymi inspiracjami. I to jest kluczowy problem hipotezy symulacji moim zdaniem. No, bo skąd ten świat miałby czerpać inspirację skoro sam z siebie powstał? Dlatego prędzej bym szedł w koncepty samoświadomości rozwijającej się na nieskończonych płaszczyznach i pod różnymi formami (w tym nas samych) w celu eksploracji samego siebie. My to robimy ze światem wokół nas w celu poznaniu samych siebie. Także może świat poznawany przez i my to jedno i to samo w tym takim ostatecznym aspekcie jestectwa? Nie wiem. Tak sobie głośno myślę, ale w kontekście tego sama hipoteza symulacji jest dla mnie mało prawdopodobna. Ewentualnie jeśli jest to coś jakby w tym kontekście, ale dużo trudniejsze do wyobrażenia sobie na tym etapie rozwoju i poznania świata wokół nas.

Warto obejrzeć jak zawsze Sci-Funa:

niedziela, 24 września 2017

Chemtrails, smugi kondensacyjne?


Spaliny, które mają wysoką temperaturę i wydostają się z silnika, zawierają głównie wodę. W kontakcie z zimnym powietrzem przechodzi w stan pary. Na wysokości 10 km, powietrze może osiągać temperaturę do -40 stopni C. Utrzymuje się to do momentu dopóki nic tego nie zaburzy. Problemem jest to, że paliwo zawiera więcej substancji, aniżeli tylko woda i dwutlenek węgla. Są to cząstki ciał stałych zwane jądrem kondensacyjnym i na nich może zostać zainicjowane zjawisko skraplania. No i poniżej tej pary wodnej (zwanej punktem rosy) woda zmienia stan skupienia z gazowego do ciekłego. No, a że temperatura jest na minusie to zamarza. Zdarza się też resublimacja, czyli przejście od razu ze stanu gazowego w stały. No i w wyniku tego powstaje ślad chmury. Mocno wpływa też wilgotność powietrza i na tym filmie prawdopodobnie jest właśnie wilgotne powietrze. Wysoka temperatura na powierzchni ziemi skutkuje intensywnym parowaniem, a wskutek konwekcji para unosi się i powoli schładza przechodząc do wyżej wspomnianego stanu przechłodzenia. Lecący samolot zaburza ten stan. I koło się zamyka. Im wyższa temperatura i mniejsza wilgotność tym powstające smugi będą mniejsze.

Polecam materiał kapitana statku, który ogólnie omawia temat "chemtrails":
No i warto zapoznać się z tym dokumentem, który został sporządzony przez Urząd Lotnictwa Cywilnego:

Problem z chemtrails jest taki, że ludzie nie mają wiedzy i snują domysły. Inna sprawa, że głupotą jest się martwić o kilka samolotów nad głową skoro tysiące samochodów na ulicy wydycha podobne spaliny, które oczywiście nie są zdrowe. No, ale nie ma w tym żadnego spisku i każdy doskonale z tego zdaje sobie sprawę. Jakby chcieliby nas truć to z pewnością znaleźli by sposób, aby nie było to widoczne dla oka.

czwartek, 26 stycznia 2017