wtorek, 26 września 2017

Czy żyjemy w symulacji?

Dnia dzisiejszego stwierdziłem, że raczej nie żyjemy we symulacji. Wydaje mi się, że za samą hipotezą stoi pareidolia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pareidolia
Czyli dopatrywanie się znanego schematów w przypadkowych sytuacjach. Człowiek dopiero w końcówce XX wieku zaczął reprodukować życie do wersji cyfrowej na ekran monitoru. Tworzył symulacje coraz to bardziej złożone, ale bardzo silnie imitujące to co poznał wokół siebie w tej rzeczywistości. Co zresztą tyczy się chyba każdego wynalazku człowieka, który bazuje na czymś i przeształca się w swoją odświeżoną kreację np. obserwacja ptaków przemieniona w maszyny do latania. No i to wszystko sukcesywnie jest wprowadzane m.in. do gier komputerowych, ale same siebie z niczego nie powstają. Wygląd lokacji czy postaci, zawsze ma swoje źródło inspiracji w naturze, która istnieje wokół nas oraz dorobku kulturowym człowieka, który stopniowo powstał od zera. Stroje ludzi plemiennych inspirowane zwierzętami, imitujące upierzenie i pomalowane twarze. No i do dnia dzisiejszego poznanie tego świata jest ogromne i to możemy przenieść do symulacji. Zmieniać szczegóły i bawić się tymi naszymi inspiracjami. I to jest kluczowy problem hipotezy symulacji moim zdaniem. No, bo skąd ten świat miałby czerpać inspirację skoro sam z siebie powstał? Dlatego prędzej bym szedł w koncepty samoświadomości rozwijającej się na nieskończonych płaszczyznach i pod różnymi formami (w tym nas samych) w celu eksploracji samego siebie. My to robimy ze światem wokół nas w celu poznaniu samych siebie. Także może świat poznawany przez i my to jedno i to samo w tym takim ostatecznym aspekcie jestectwa? Nie wiem. Tak sobie głośno myślę, ale w kontekście tego sama hipoteza symulacji jest dla mnie mało prawdopodobna. Ewentualnie jeśli jest to coś jakby w tym kontekście, ale dużo trudniejsze do wyobrażenia sobie na tym etapie rozwoju i poznania świata wokół nas.

Warto obejrzeć jak zawsze Sci-Funa:

niedziela, 24 września 2017

Chemtrails, smugi kondensacyjne?


Spaliny, które mają wysoką temperaturę i wydostają się z silnika, zawierają głównie wodę. W kontakcie z zimnym powietrzem przechodzi w stan pary. Na wysokości 10 km, powietrze może osiągać temperaturę do -40 stopni C. Utrzymuje się to do momentu dopóki nic tego nie zaburzy. Problemem jest to, że paliwo zawiera więcej substancji, aniżeli tylko woda i dwutlenek węgla. Są to cząstki ciał stałych zwane jądrem kondensacyjnym i na nich może zostać zainicjowane zjawisko skraplania. No i poniżej tej pary wodnej (zwanej punktem rosy) woda zmienia stan skupienia z gazowego do ciekłego. No, a że temperatura jest na minusie to zamarza. Zdarza się też resublimacja, czyli przejście od razu ze stanu gazowego w stały. No i w wyniku tego powstaje ślad chmury. Mocno wpływa też wilgotność powietrza i na tym filmie prawdopodobnie jest właśnie wilgotne powietrze. Wysoka temperatura na powierzchni ziemi skutkuje intensywnym parowaniem, a wskutek konwekcji para unosi się i powoli schładza przechodząc do wyżej wspomnianego stanu przechłodzenia. Lecący samolot zaburza ten stan. I koło się zamyka. Im wyższa temperatura i mniejsza wilgotność tym powstające smugi będą mniejsze.

Polecam materiał kapitana statku, który ogólnie omawia temat "chemtrails":
No i warto zapoznać się z tym dokumentem, który został sporządzony przez Urząd Lotnictwa Cywilnego:

Problem z chemtrails jest taki, że ludzie nie mają wiedzy i snują domysły. Inna sprawa, że głupotą jest się martwić o kilka samolotów nad głową skoro tysiące samochodów na ulicy wydycha podobne spaliny, które oczywiście nie są zdrowe. No, ale nie ma w tym żadnego spisku i każdy doskonale z tego zdaje sobie sprawę. Jakby chcieliby nas truć to z pewnością znaleźli by sposób, aby nie było to widoczne dla oka.